Na temat alkoholizmu wśród kobiet, seksoholizmu i innych uzależnień z
dr. Sławomirem Wolniakiem, ordynatorem Kliniki Wolmed, rozmawia
Agnieszka Fedorczyk. Wywiad ukazał się w "Wysokich Obcasach". Zachęcamy
do lektury.

Czy to prawda, że kobiety
uzależniają się szybciej niż mężczyźni?
Tak.
Określenie "słaba płeć" w przypadku uzależnień jest
adekwatne. Nie dość, że kobiety uzależniają się szybciej, to
jeszcze skutki tego są u nich większe niż u mężczyzn.
Dlaczego?
To wynika z różnic pomiędzy płciami - biologicznych,
psychologicznych. Np. odporność kobiet na alkohol jest aż
pięciokrotnie niższa. W przypadku pań często wystarcza
cztery-pięć lat regularnego picia, by zniszczyć wątrobę, panowie
wytrzymują 20 lat i więcej. Organizm kobiety wytwarza mniej
przerabiających alkohol enzymów. Na większą toksyczność
alkoholu w organizmie wpływają też zmiany hormonalne wynikające z
cyklu menstruacyjnego, mniejsza zawartość wody w orgazmie, a
większa tkanki tłuszczowej.
Poza tym kobiety z reguły
później trafiają na odwyk, a w efekcie leczenie jest trudniejsze.
Wynika to z tego, że one piją w samotności, nie godzą się ze
swoim uzależnieniem, wypierają ten fakt, ukrywają.
Dlaczego
piją w samotności?
Na picie mężczyzn jest
przyzwolenie kulturowe i społeczne, na picie kobiet - nie. Nadal to
głównie kobiety są odpowiedzialne za dom i wychowanie dzieci.
Oczekiwania wobec ich zachowań są restrykcyjne. Dlatego tak długo,
jak się da, ukrywają nałóg i trudniej im prosić o pomoc. Gdy
problem się ujawnia, słyszą krytykę i swojego zachowania, i
pełnionych ról: "zła matka", "zła żona".
Uzależnione kobiety dużo szybciej są odrzucane przez otoczenie, a
przy braku wsparcia łatwiej staczają się na dno.
To
dotyczy nie tylko picia
Oczywiście! O nim się powie
"seksoholik", obdarzy współczuciem, bo chory. Ona z tym
samym uzależnieniem, też chora, zostanie nazwana dziwką. Kto jej
pomoże? Partner? Zjawisko unikalne.
Alkoholiczki, które
próbują wytrzeźwieć, rzadko znajdują wsparcie nawet u
najbliższych. Większość pań zgłaszających się na terapię
antyalkoholową nie musi się obawiać odrzucenia, bo już jest
samotna.
Jakie kobiety się uzależniają?
W
każdym wieku, ale od czego innego. Charakterystyczne są dwie grupy:
młode, niezamężne (panny, kobiety rozwiedzione, pozostające w
separacji), wykształcone (wykształcenie wyższe) oraz starsze, te,
które dotknął syndrom opuszczonego gniazda, czyli dzieci dorosły,
wyprowadziły się z domu.
Od czego najczęściej się
uzależniają?
Poza papierosami dominują pracoholizm i
alkohol. Zaraz potem są leki, narkotyki, seks, zakupy i hazard.
Kobiety częściej uzależniają się też od swoich partnerów niż
odwrotnie.
Pracoholiczka to
menedżerka,
dyrektorka, prezeska. Kobieta, której zatarły się granice między
życiem zawodowym i prywatnym. Perfekcyjna, krytyczna, z wygórowanymi
wymaganiami wobec siebie i innych. Bez dystansu do otaczającej ją
rzeczywistości. Brak jej pokory, co powoduje, że w trudnych
sytuacjach nie potrafi prosić o pomoc i skorzystać ze wsparcia
innych.
Nie słyszałam, żeby pracoholizm był powodem
trafiania na odwyk.
Bo nie jest, ale jego konsekwencje
już tak.
Pracoholizm, który dotyczy ok. 40 proc. Polek na
stanowiskach, nakręca u nich kolejne uzależnienia - głównie
alkoholizm.
Kobieta, która robi karierę, musi wciąż
dokonywać wyborów pomiędzy rolą przypisaną do jej płci a
ambicjami. Zderza się ze stereotypowym myśleniem i mierzy się z
wieloma stresującymi sytuacjami. Napięcie rozładowuje alkoholem,
seksem, zakupami Samotność i związane z nią stresy, coraz
częściej połączone z depresją, to główne przyczyny popadania w
nałogi.
Ale nie każda
się uzależnia. Dlaczego?
To zależy od konstrukcji
psychicznej, wychowania, doświadczeń życiowych. Kobiety często
(znacznie częściej niż mężczyźni) popadają w uzależnienia z
powodów emocjonalnych, frustracji, poczucia permanentnego
zmęczenia, rozdrażnienia. Łatwiej uzależniają się te wrażliwe,
z niskim poczuciem własnej wartości. Uzależnienie pomaga
(pozornie) ukryć słabość i kompleksy. Jest ciężką chorobą -
zakłamania, zaprzeczeń, manipulacji.
Jakie doświadczenia
życiowe zwiększają podatność na uzależnienia?
Trauma.
Sytuacja niosąca ogromny ładunek emocjonalny, stres i
destabilizację, np. śmierć bliskiej osoby. Znacznym ryzykiem
uzależnienia są obciążone kobiety molestowane seksualnie w
dzieciństwie. One często nawet wyparły te wspomnienia, co nie
znaczy, że nie doświadczają bólu psychicznego związanego z tymi
wydarzeniami.
Sporo kobiet sięga po alkohol, bo ma problemy
seksualne.
Od alkoholu łatwiej uzależniają się te, które
sięgnęły po kieliszek jako nastolatki. Bo alkohol zaburza rozwój
emocjonalny, sprzyja podejmowaniu ryzykownych zachowań groźnych
dla życia i zdrowia. Badania wykonane w USA dowodzą, że 40 proc.
osób, które zaczęły pić przed ukończeniem 15. roku życia,
zostało zdiagnozowanych jako uzależnione w wieku dorosłym.
Na
alkoholizm narażone są też częściej kobiety pracujące w
męskich zawodach, bo starają się upodobnić do kolegów w
sposobie bycia.
Powodem nadużywania alkoholu przez
kobietę bywa pijący partner. Ona pije z nim, bo...
...łudzi
się, że jeżeli będzie pić z nim, to on nie będzie się
"włóczył", będzie mogła to kontrolować.
A
on? Zacznie pić "z troski o nią"?
O, nie!
Prędzej porzuci. Na dziesięciu pijących mężczyzn z powodu jego
nałogu opuszczony zostanie jeden, dwóch. Gdy ona ma problem,
odejdzie ośmiu na dziesięciu.
Czy kobiety uzależniają
się od miłości do mężczyzny?
Raczej od huśtawki
emocji, która towarzyszy relacji. To strasznie destrukcyjne
sytuacje: on ją bije, potem przynosi bukiet róż, przeprasza. I
ona nie widzi świata poza nim. Pije z nim, ćpa z nim - uzależnia
się od narkotyków i alkoholu z powodu "miłości", a do
tego jest uzależniona od tejże "miłości", dla której
da się pobić, zgwałcić, porzucić, a potem wróci do
niego.
Jaka jest specyfika uzależnień ze względu na
wiek?
Nastolatki, 20-latki częściej piją i ćpają,
bywają też uzależnione od seksu. Kobiety w średnim wieku (30-50
lat) to często pracoholiczki, uzależnione od partnera (młodszej
łatwiej jest odejść z toksycznego związku), seksoholiczki.
Bywają hazardzistkami i biorą narkotyki, ale inne niż młodsze
dziewczyny, raczej kokainę niż dopalacze. Kobiety po 50. r.ż. to
częściej alkoholiczki, lekomanki, hazardzistki. Częste są
uzależnienia mieszane, czyli dwa albo więcej uzależnień
jednocześnie lub następujących po sobie. Bo uzależnienie goni
uzależnienie.
To znaczy?
Dam przykład.
Nauczycielka, 50 plus, dzieci odchowane, mąż często zawodowo poza
domem. Ona ma narastające poczucie osamotnienia. I orientuje się,
że lampka wina wieczorem pomaga jej rozładować napięcie. Ale z
czasem te dawki alkoholu stają się coraz większe, bo w organizmie
rośnie tolerancja na to, od czego się uzależniamy. Pewnego dnia
budzi się rano po wieczornym piciu z zespołem odstawienia: trzęsą
jej się ręce, poci się, serce jej kołacze. Takie objawy nie
występują nagle, one narastają. Aż przychodzi moment, że nie
dają normalnie funkcjonować.
Ona musi w pracy ukryć to
uzależnienie pierwotne, czyli alkoholizm. Zaczyna więc brać leki
uspokajające, które pomagają zagłuszyć głód i skutki picia,
ale i na nie rośnie tolerancja organizmu. Po kilku miesiącach nie
wystarcza już poranna dawka jednej-dwóch tabletek.
Dla tej
kobiety przełomowy był dzień, gdy trzęsącymi się rękami
próbowała zażyć tabletki w czasie lekcji i zobaczyła, że
dzieci ją obserwują ze zdumieniem. Przyjechała do kliniki jako
alkoholiczka i lekomanka. Inna pacjentka miała problem z zaśnięciem
(częste wśród alkoholiczek), zaczynała od dwóch tabletek
nasennych. Kiedy trafiła na leczenie, brała ich 70.
A
seksoholizm jest konsekwencją alkoholizmu czy odwrotnie?
Raczej odwrotnie. Jedna z pacjentek, 35-latka, dobrze
zarabiająca, uzależniona od seksu i alkoholu, miała problemy w
relacjach z mężczyznami i z tego powodu często zmieniała
partnerów. A że potrzeby nałogowca rosną - chce większej dawki,
silniejszych doznań - ta kobieta zaczęła szukać kolejnych
partnerów przez internet, oglądać pornografię i to, co widziała,
stosować w życiu. Z czasem pojawiło się u niej poczucie
obrzydzenia do samej siebie, więc zaczęła je zapijać.
Początkowo
piła po seksie, a potem także przed, bo na trzeźwo nie poszłaby
do łóżka z osobnikami, z jakimi to robiła. Uzależnienie od
seksu jest dla kobiet bardziej niszczące niż dla
mężczyzn.
Dlaczego?
Z powodu konsekwencji.
Seksoholiczki są narażone na przemoc. Dla tej pacjentki przełomem
było to, że facet po seksie pobił ją, a potem obsikał. Te
doświadczenia powodowały, że piła jeszcze więcej, żeby
zapomnieć, że się upokorzyła.
Inna uzależniona,
24-letnia studentka, miała ok. 2,5 tys. partnerów. Jednego dnia
potrafiła spać z dziesięcioma. Było jej wszystko jedno gdzie, z
kim, byle odbyć stosunek. Ta dziewczyna miała ojca alkoholika,
agresywnego wobec niej i jej matki. Gdy miała trzy-cztery lata,
pogłaskała się przypadkowo po waginie (dzieci dotykają swoich
genitaliów, to normalne) i poczuła, że dało jej to rozluźnienie,
wyciszyło po awanturze. Zaczęła w ten sposób rozładowywać
emocje. Pierwszy stosunek odbyła jako 13-latka.
Czy
dziewczyny uzależnione od seksu często pochodzą z rodzin, w
których jest przemoc?
Często. Rozładowanie seksualne
pozwala poczuć się lepiej. Zaczynają seksem "leczyć"
emocjonalne rany, wypełniać emocjonalne braki. Mózg szybko się
uczy, więc jak regulujesz uczucia za pomocą jakiejś substancji
czy zachowania, to on "chce" potem każde uczucie
rozładowywać w sposób, który przynosi ulgę: seksem, alkoholem,
narkotykami, hazardem, zakupami.
Uzależnieni zapominają, że
emocje można rozładować czy zaspokoić inaczej: pójść na
spacer, na basen, poczytać książkę. Mają w głowie jedno
rozwiązanie: napić się, naćpać, uprawiać seks.
A
jakie kobiety ćpają?
Oprócz nastolatek jest druga
grupa niemal klasyczna. Kobiety wykształcone 30 plus, które pną
się po szczeblach kariery. Korporacja wymusza na nich, żeby
pracowały po kilkanaście godzin, zawsze były w formie, ładnie
wyglądały. W takiej sytuacji kobieta chce wytrzymać to nadludzkie
tempo i uczy się, jak sobie z tym radzić, np. wciągnąć w pracy
kreskę kokainy w toalecie, bo niejedna osoba w firmie to robi.
Jak
szybko rośnie tolerancja na kokainę?
Bardzo szybko. Po
pierwszym niuchu pracujesz osiem godzin, za dwa tygodnie ten jeden
niuch wystarcza na cztery godziny, a po miesiącu - na godzinę. To
zażywasz częściej. U naszej pacjentki, menedżerki, do kokainy
doszło drugie uzależnienie - od leków nasennych. Nie mogła spać,
bo się tyle naćpała koki w ciągu dnia, że łykała tabletki na
sen albo piła alkohol. Uzależnienie od leków nasennych i alkoholu
jednocześnie jest charakterystyczne także wśród kobiet 30 plus,
które zajmują się domem. Np. kiedy ona zostaje z małymi dziećmi,
a mąż pracuje za granicą, przysyła pieniądze, sam przyjeżdża
raz na dwa miesiące. Ona czuje się samotna i zmęczona. Zrobi
zakupy, ogarnie dom i sączy wino. A wieczorem łyka środki
nasenne, bo nie może zasnąć.
A hazard? Wydaje się
uzależnieniem egzotycznym.
Mechanizm uzależnienia jest
ten sam: chodzi o zaspokojenie braków emocjonalnych i oddziaływanie
na układ nagrody. Hazard często dołącza jako drugie
uzależnienie, jak u pacjentki, która po leczeniu z alkoholizmu i
latach abstynencji wróciła do nas jako hazardzistka. Jej zmorą
były automaty, potrafiła przegrać pieniądze przeznaczone na
wypłaty dla pracowników. Inna sprzedała samochód za 60 tys. zł
i jednego dnia przegrała to w ruletkę.
Wśród uzależnień
behawioralnych problem stanowi też zakupoholizm. Osoba przez lata
uzależniona od substancji (np. alkoholu) teraz uzależnia się od
stanu emocjonalnego.
Kupowanie daje jej poczucie
szczęścia?
Tak.
Zakupoholizm jest uzależnieniem
bardzo silnym i łatwo dostępnym. A chora uzależnia się od stanu
emocjonalnego - wyrzutu adrenaliny, endorfin, który następuje
podczas kupowania. Potem, tak jak w alkoholizmie czy innym
uzależnieniu, następuje emocjonalny zjazd, poczucie winy. Jedna z
moich pacjentek potrafiła w ciągu trzech miesięcy wydać pół
miliona na futra, ciuchy, biżuterię.
Zakupoholizm to
domena bogatych?
Skąd! Miewam pacjentki, które mają
mało pieniędzy, kupują "wszystko po 4 zł" w takich
ilościach, że bywa, iż potem nie mają za co jeść.
Jak się
leczy takie osoby?
Jak we wszystkich uzależnieniach -
terapią indywidualną i grupową. Chodzi o uświadomienie sobie
swoich zachowań, poznanie ich przyczyny i zmianę.
Ilu
osobom udaje się wyjść z uzależnienia dzięki samej
psychoterapii?
Około 30 proc. chorych. U wielu jednak
stosuje się leki. Na przykład u alkoholików. Pacjenci zapijają
się na śmierć, bo rozpada im się wątroba, mają zaburzenia
układu sercowo-naczyniowego, niewydolność szpiku kostnego, a więc
produkcji krwinek. Dzięki lekom zamiast wypić pół litra czy litr
alkoholu, chory wypija 100-150 mg, czyli wprowadza do organizmu
mniej trucizny.
Skoro leki są tak skuteczne, to po co
odwyk terapeutyczny?
Najskuteczniejsza jest terapia
skojarzona, z udziałem psychiatry i psychoterapeuty. Pracujemy tak
już od 12 lat. Jednak do tej pory odwyki prowadzi się często tak,
że jest nakaz całkowitej abstynencji, tzn. że chorym nie wolno
brać żadnych leków. Tymczasem farmakoterapia zwiększa
skuteczność leczenia o 20 proc.
Kiedy można powiedzieć,
że pacjent jest wyleczony?
Uleczony. Z uzależnienia
nie da się wyleczyć. Głód może pojawić się nawet po
dziesięciu latach abstynencji. Mózg nie zapomina tego, co
zaspokajało jego potrzeby. Terapia odwykowa przygotowuje i uczy
pacjentów, jak mają sobie radzić z uczuciami, z trudnymi
sytuacjami, ze stresem w sposób inny niż nałóg. Zajmuje to mniej
więcej dwa lata.